I tak Życie nauczyło mnie palić trawkę ... |
Ktoś zapukał do jej drzwi. Zbiegła po schodach z bananem na ustach i nie zastanawiając się energicznie otworzyła drzwi. W drzwiach ukazała się postać ,jakby z dymu ... był to jej kot ... Gruby Loui ... -Cześć ! -powiedział kot. -yyy.... G-g-g... Gruby Loui ? -Nie ... -No to kto ?! -Nazywam się Twoje Życie. Mam 14 lat, 3 miesiące , 7 dni ...no mniejsza o to .Moge przybierać różne postacie, ale wybrałem twojego kota,żebyś się nie przestraszyła no bo na pewno byś dobrze nie zareagowała jakby ci jakiś obcy facet wlazł do domu mówiąc „Siema Jestem Tobą ”... -Taa...i zamist faceta mam mojego zdechłego kota mówiący że jest moim życiem i bla bla bla …. no … to wszystko wyjaśnia ... -Wszystko w swoim czasie. Jestem tu by ci wręczyć twoją nagrodę. -Nagrodę ?! Za co niby ? -Ha ! Jaka ty niedoświadczona ....hehe zupełnie jak ja ... -Ykhym Nie chce panu przerywać ... -Oh nie , daj spokój. Mów mi Życie. -No dobrze ...Życie...Za co ta nagroda hęę ? Wytwór mojej chorej wyobraźni -jak sądziłam, stojący tuż przede mną, wytrzeszczył oczy, a po chwili je przymrużył jakby zaraz miał zasnąć i głęboko się zamyślił... ***Kilka sekund stania i patrzenia się później*** -Hmmmm....ta.... - zamknęła drzwi. Plecami oparła się o drzwi i powoli zsunęłam się na dywanik. Spod szpary od drzwi wiał przyjemny chłód. Znowu ktoś puka. -O obudził się …kot z bajki phi -powiedziała z wyraźnym sarkazmem. Podniosła się i już chwytała za klamkę kiedy nagle coś huknęło i coś płaskiego walnęło ją w twarz. Drewniane drzwi najwyraźniej chciały się bliżej zapoznać. -Ałaa ! Cholera co ty wyprawiasz ?! -i żaden kot z bajki .-wybąkał pod nosem -Przepraszam ja chciałem tylko popchnąć ...-tłumaczył się kot. -No co coś ci nie wyszło … -Poleciała szybko do kuchni i chusteczką zasłoniła zakrwawiony nos. Odwróciła się na pięcie i już miała wrócić do drzwi, ale nie miała po co. Drzwi zamknięte,a kot wygodnie rozsiadł się na krześle . -Głodny się zrobiłem, zrobisz mi coś do jedzenia ? -Czy ja wyglądam na kelnerkę ?-zakpiła z niego dziewczyna. -Ehh... Nie ważne -wstał i złapał ją za rękę. W jednej chwili stali w jakimś ponurym lesie. Powietrze było strasznie wilgotne, ale przyjemnie się oddychało. -Ta daaa ! -krzyknął kot. -Co „ta daa” !? -Nagroda- rzekł bez emocji Gruby. -No ty chyba sobie w kulki lecisz ! -To patrz, sprawa jest taka : Jesteśmy tu sami … Sam na sam … Nie dobra źle zacząłem . odgłos chrząknięcia -I tak byś nie miał u mnie szans … -powiedziała pod nosem . -Dlaczego ?! -Jesteś kotem ? -Dobra mniejsza o większość. Widzisz to wszystko dookoła ? -Ta …. -Nie za fajnie nie ? -Zgodzę się … -I teraz sobie pewnie myśli „teraz to mi na pewno powie co trzeba zrobić, żeby się stąd wydostać” … -Zamienić cię w Alladyna i uciec stąd na latającym dywanie ?-wtrąciła się . -Nie .-powiedział stanowczo i wyciągnął rękę a w niej...białe i podłużne zawiniątko. -Co... to... jest ? -Tak to jest to co myślisz -uśmiechnął się szeroko, wyglądał jak jakaś postać z kreskówki. -Ta to jest ta rzecz po której widzisz latające jednorożce, po przedawkowanie masz wrażenie że za krzakami jest pedobear ale to tylko jeden mały druczek … Halucynacje, wesoły humor i ...wygodny środek transportu -dokończył kot trwając dalej w szczerym uśmiechu. -Ale jak to się … -Na łysego karalucha czy ty w ogóle korzystasz z życia ?! Najpierw łapiesz tutaj podpalasz wciągasz do płuc . Trzymasz,trzymasz,trzymasz,trzymasz … Wypuść ! I tak Życie nauczyło mnie palić trawkę ... |