Nasze recenzje! |
ZAPACH ŻÓŁTYCH RÓŻ - SHERRYL WOODS Wyobraźmy sobie małe, aczkolwiek malownicze miasteczko. W pobliżu morze i plaża, trochę dalej piękne zielone tereny, a pomiędzy nimi domy, domki letniskowe oraz kilka budynków rekreacyjnych. Jak ktoś z własnej woli mógłby się stamtąd wyprowadzić, prawda? A jednak zrobiła to Megan - matka Bree, Jess, Abby i Kevina; żona sławnego architekta (który zresztą zbudował do miasteczko). Chciała uciec od swojego aż nazbyt pracowitego męża i wszystkiego, co złe. Za jej śladami poszły również córki i jej jedyny syn. Bree wyjechała do Chicago, zaraz po tym jak poroniła dziecko, które nosiła przez jakiś czas w brzuchu. Zraniła uczucia Jake'a, raz na zawsze tracąc u niego zaufanie. W nowym mieście poznała wybitnego dramaturga, gdyż wcześniej sama przelewała swoje uczucia na papier. Jej dzieła zostały wystawione na deskach teatru, jednak pomimo tego, postanowiła wrócić do rodzinnego miejsca. Tak samo jak jej siostry, a zaraz po tym brat, będący dotychczas sanitariuszem w Iraku. Niektórym wydaje się, że ludzie mający już swoje lata, nie mogą albo po prostu nie mają życia towarzyskiego. Jednak za sprawą Megan i Micka, wychodzimy z tego założenia. Po kilkanastu latach spędzonych ze sobą, stwierdzili, iż potrzebują chwili wytchnienia. Trwała ona ponad sześć lat. Ale po tym czasie wrócili do siebie. Proces ten nie trwał długo, ale też nie krótko. Albowiem powroty do siebie nie są takie łatwe, na jakie mogą wyglądać. Przekonała się o tym na własnej skórze Bree, która nadal wynosiła na piedestał swego ukochanego Jake'a. Próbowała o nim nie myśleć. Chciała zacząć nowe życie. Jednak los chciał inaczej. Bree założyła własną kwiaciarnię, co było pierwszym krokiem, ku drugiemu rozdziału. Tymczasem okazało się, że jedyną osobą, od której może otrzymać kwiaty, jest Jake. Czas złączył te dwie osoby w jedność. W tej powieści całkiem marginalną rolę pełni Jenny - córka Conni, siostry Jake'a. Zakochała się bowiem w pewnym chłopaku o imieniu Dillon. On ewidentnie chciał jednego, a Jake miał jemu i symultanicznie Jenny to wyperswadować. Bree wpadła na pewnien pomysł, a była to podwójna randka. Tymi dwoma parami była ona i Jake oraz jego siostrzenica z chłopakiem. Randka ta odbyć miała w czasie koncertu ulubionego zespołu Jenny. Po koncercie dziewczyna była strasznie zadowolona, a Dillon prawdopodobnie stracił chęć do tego "jednego". Powieść Sherryl Woods pokazuje nam, jak ważne są rodzinne więzi, które nie mają prawa zostać przerwane nawet w najgorszych chwilach. Chodzi tu także o miłość, która jest istotna w życiu człowieka. Z "Zapachu żółtych róż" możemy wywnioskować, że warto spełniać swoje marzenia. Wszakże to one budują nam drogę ku doskonałości. Książka ta jest bardzo osobliwa w pozytywnym tego słowa znaczeniu. Wspaniali bohaterowie, których można polubić od razu lub przeciwnie - znienawidzić. Miejsce akcji jest zharmonizowane. Nie potrafię znaleźć innego adekwatnego przykładu. Wiem jednak, że łatwo wpasować się do atmosfery panującej w Chesapeake Shores. Jednakże mimo tych faktów czuję lekki niedosyt. Bree bowiem miała założyć własny teatr regionalny, ale w tej części na pewno nie dowiemy się, czy podjęła jakikolwiek większy krok w tę stronę. |